Jednym z mitów jest bezstronne państwo, które wystarczy oddzielić od wszelkich religii, ideologii, a następnie ogłosić w nim wolność dla obywateli. Ich swoboda i prywatność mają być rzekomo nienaruszone i chronione przez prawo z niezależnym sądownictwem.
Jednakże wolność nie jest pustą przestrzenią i nie jest w żadnym przypadku oddzielona od dominującej religii, czy ideologii, ponieważ pojęć abstrakcji nie da się fizycznie ogrodzić w neutralnym miejscu i będą one przenikać zawsze ludzkie działania. Widać to na przykładzie dzisiejszego systemu demokracji liberalnej. Chociaż we współczesnych czasach wolność (a bardziej równość) odmieniane są przez wszystkie możliwe przypadki, nie dotyczą one wszystkich bezstronnie i jednakowo. Trzeba uczciwie przyznać, że mniej powiedzieć mogą: biali heteroseksualni mężczyźni, tradycyjne chrześcijańskie związki wyznaniowe, patrioci stawiający wyżej własne dziedzictwo nad organizacje ponadnarodowe.
Pojęciu wolności towarzyszą uwarunkowania, tabu, których przekroczenie w najlepszym przypadku kończy się ostracyzmem, a w najgorszym utratą pracy, a nawet konsekwencjami prawnymi. Przekonał się o tym nasz dziennikarz – Przemysław Babiarz, gdy pozwolił sobie na krytyczny komentarz pod adresem piosenki „Imagine” Johna Lennona. Oskarżenie hymnu igrzysk o przekaz komunistyczny uznano za kłamstwo, które zdaniem stacji telewizyjnej nie powinno być tolerowane. Zatem wolność słowa została ograniczona. Swobodne konotacje piosenki Beatlesów ze skrajną lewicą uznano za niedopuszczalne i nieuzasadnione.
Inny dziennikarz z Wielkiej Brytanii też pożegnał się z pracą podczas olimpiady we Francji. Wszystko za sprawą rzekomego seksizmu, czytaj żarciku dot. pływaczek, że pewnie malują się i krzątają przed startem, jak to kobiety. Stacja Eurosport, dla której pracował, natychmiast usunęła go ze stanowiska.
Wolności ekspresji nie uświadczyła tez angielska rugbystka, która założyła sobie czarną maseczkę i wysłała wiadomość przez Whatsapp o treści: „czy mam szansę u czarnoskórych”. Wystarczyło by wylecieć karnie z kadry Zjednoczonego Królestwa.
Czytając o zdarzeniach powyżej, wielu słusznie się obruszy. Myśląc o wolności mamy bowiem na myśli pewną idealną, mityczną, czystą, niczym nieskalaną przestrzeń, gdzie każdy wszystko może, jeśli jego działania nie podpadają pod paragraf. Powinno tak być, ale tak nigdy nie było i pewnie nie będzie.
Dzisiejsi lewicowi liberałowie zwani czasem na odwrót liberalną lewicą mają po prostu swoją narrację o tym, jak świat ma wyglądać i co jest dobrem, a co złem. Podobnie swoje narracje mają: narodowcy, konserwatyści, libertarianie, czy związki wyznaniowe, albo też grupy mniejszości, feministki itd. Myśl o wolności zawsze barwi się ideą czy to świecką, czy mistyczną. A polityczność będzie dążyć do usankcjonowania tego.
Wolność zależy od ustroju i władzy. Są miejsca totalitarne, gdzie wolności nie ma prawie wcale, jak Korea Północna. Natomiast w pewnych częściach globu można w zasadzie wszystko, jeśli jest się watażką i dysponuje uzbrojoną po zęby bandą np. w upadłym kraju Afryki, gdzie de facto panuje anarchia. Istotnym czynnikiem jest też, kto sprawuje władzę polityczna lub tzw. rząd dusz, poprzez media i kulturę w myśl zasady: kogo nie możesz krytykować, ten rządzi.
Na przykład w Rosji nietykalnymi będą władza na Kremlu, czy mity o żołnierzach radzieckich z II Wojny Światowej. Podobnie sytuacja przedstawia się na Białorusi, czy nawet w Turcji.
Na Zachodzie warunki dla wolności są zgoła odmienne. Nikt nie musi mieć dzisiaj żadnego, nawet najmniejszego względu dla rządu, parlamentu, formalnej głowy państwa, ale mniejszości seksualne, etniczno-rasowe, prawa kobiet, równość społeczna są wyłączone z nieskrępowanej wolności do krytyki.
Można wylać kubeł pomyj na Macrona, Trumpa, albo Scholza. Jednak gdyby francuski, niemiecki, czy brytyjski dziennikarz podchwycił myśl Babiarza i jeszcze zaatakował „transów z ostatniej wieczerzy” nie dotrwałby następnego dnia na stanowisku pracy, a być może czekałby go jeszcze zupełny ostracyzm środowiskowy. Natomiast w takich miejscach, jak mocno lewicowa Szkocja, mógłby nawet trafić do aresztu za mowę nienawiści.
Wolność w przeszłości też była zabarwiona narracją. Średniowiecze, nowożytność miały swoje poprawności myślenia. Za „obrazę Boga” popadało się w stan oskarżenia, a nawet traciło życie w dość okrutny sposób. Natomiast w liberalnym oświeceniu nastąpiła poprawa na Zachodzie. Niemniej nawet w najbardziej wolnościowych miejscach, jak w rodzącej się Ameryce, Wielkiej Brytanii, Francji istniały znaczne konsekwencje w przypadku „obrazy” rządu, czy monarchy. W mniej oświeceniowym i liberalnym centrum i wschodzie kontynentu, zwłaszcza na terytorium Imperium Rosyjskiego, sytuacja dla swobody wypowiedzi była nieproporcjonalnie trudniejsza.
Niemniej w żadnym omawianym historycznym przypadku nie można było głosić poglądów wbrew oficjalnej narracji, nie narażając się na: szykany, ostracyzm, oskarżenie o zdradę, kłamstwo, najcięższe grzechy społeczne, a nawet wyobcowanie ze wspólnoty (jak w antycznym przypadku Sokratesa).
Gdy dziś mówimy o wolności, też musimy wiedzieć o jakiej wolności chcemy głosić w Polsce.
Czy pragniemy demokratycznej „wolności do...”, czy jednak chcemy klasyczną liberalną „wolność od...”.
Nawet jeśli pójdziemy w stronę prawicowego liberalizmu podkreślając „wolność od...” nie unikniemy wypełnienia jej ideą, myślą przewodnią, a więc tym kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, czego nie chcemy, a czego pragniemy; jakie wartości nam przyświecają, gdzie i kiedy narodziły się, kto wydał wielkie myśli, które nas kierują.
Jeśli zamkniemy się tylko w ekonomii, co czynią dzisiejsi libertarianie i część klasycznych liberałów, zostaniemy bez ducha, bez tego co wypełnia narracje czym jest wolność, co ona niesie i komu; jak tworzy otaczające życie.
Fanatycy wolnego rynku (choć sam też zaliczam się do zwolenników kapitalizmu) zdają się widzieć tylko świat liczb, rachunki zysków i strat. Śladem swoich dawnych idoli zaprzepaściliby kulturę i tkankę społeczną, po czym oddali to wszystko lewicy na pożarcie. A gdy już sprzedaliby znów ducha, zajęliby się liczeniem mamony. A więc nie dziwmy się, że widzimy gołych transów na ostatniej wieczerzy, przecież stary układ działa: forsa jest liberalna a kultura lewicowa. Ta narracja właśnie zepsuła Zachód.
Łukasz Gustaw Powierża
Znajdziesz nas tutaj!